Jak wyleczyłam nadczynność tarczycy

Jak wyleczyłam nadczynność tarczycy

 


                     Postanowiłam zamieścić Wam historię mojej pacjentki, która pewnego dnia usłyszała diagnozę – nadczynność tarczycy. Postanowiła to opisać, po tym jak już się uporała z problemem. Trwało to parę miesięcy, dzięki temu, że była bardzo zdeterminowana i szukała przyczyny, sięgała po wiedzę, starała się zrozumieć co stało się z jej ciałem, z jej układem hormonalnym. Później wytrwale stosowała zalecenia, udało się jej wyregulować układ hormonalny, który jest bardzo złożony i to nie jest takie proste, zwłaszcza przy nadczynności tarczycy.


Oto jej opis.

„Wiele lat miałam problemy z zatokami. Zapalenie prawej zatoki czołowej miałam regularnie co dwa tygodnie. Kiedy w końcu udało mi się trafić na laryngologa który chciał i mógł mieć narzędzia diagnostyczne byłam szczęśliwa. Zakładałam, że to coś zmieni. W styczniu 2023 r. zostałam wysłana przez tego laryngologa na tomografie komputerową głowy z kontrastem. Ponieważ uznała, że mój problem z zatokami jest wynikiem bólów głowy. W tym miesiącu także zdiagnozowano u mnie kilka drobnych guzków w prawej piersi. Odpis od tomografii nie był dla laryngologa wystarczający zatem wysłała mnie na drugą tomografię tym razem zatok bez kontrastu- w lutym. Ten moment był przygodą, która ciągnęła się ze mną cały rok.
                       Na przełomie lutego i marca doszło do tego, że wypadł mi 1 amalgamat po lewej stronie z siódemki. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że moje problemy z zatokami, jak później się okazało, reszta z dolegliwości, były skutkiem tych uzupełnień. Suplementowałam w tamtym czasie Colostrum kozie pośrednio z tego też powodu problem z zatokami zmalał na tyle, że mogłam jakoś funkcjonować. Przy okazji w sposób zaskakujący zaczęłam chorować na niewydolność żylną prawej nogi. Według angiologa było to genetyczne uwarunkowanie ( moja mama ma zaawansowaną niewydolność żylną obu kończyn) bo przecież co innego, każdy lekarz tak mówi: tajemna tajemnica genetyczna. Oczywiście wykonał mi usg dopplerowskie i wystosował precyzyjny plan do zabiegu. Kupiłam pończochę uciskową, za którą musiałam ponieść ogromne koszty, a która i tak znalazła się w szafie, po miesiącu stosowania. Mając nadzieję i głupią świadomość, że może lekarz prywatnie (skoro mu zapłacę) będzie chciał współpracować- powie o jakiejś diecie. Miałam nadzieję, że nakieruje mnie na to co mam zrobić. Dlatego udałam się na wizytę do kliniki specjalizującej się w leczeniu niewydolności żylnej. Kliniki w której specjaliści, co się później okazało, kierują prosto na kosztowny zabieg. Mowy tu nie było o jakimkolwiek procesie zdrowienia. Straciłam gotówkę i wiarę w zawód lekarza. Kupiłam popularne łatwo dostępne leki ziołowe na niewydolność żylną. Znalazłam publikacje artykułu naukowego w temacie badania grupy osób go zażywających. Niósł on pewne nadzieje. Objawy się zmniejszyły, ale nie tego oczekiwałam. Zostałam sama, bez współpracy z żadnym autorytetem. Doszłam do jednego wniosku, że tracę nie zyskuję. Czas być autorytetem dla siebie.

            W czerwcu miałam urlop. W trakcie którego natrafiłam na kanał Pani Basi Kazany na yt. Obejrzałam z zapartym tchem nagranie pt: „ Czy jesteś gotowy wyzdrowieć „ z Małkowa. W dwa tygodnie przestudiowałam praktycznie wszystkie wykłady również te informujące o szkodliwość uzupełnień amalgamatowych. Kupiłam pierwszą książkę Pani Kazany w której opisała szeroko ten temat. Zakupiłam również „Kurację Życia” Huldy Clark, „Zdrowie człowieka w niezdrowym świecie” Borysa Bołotowa oraz „Czemu zwierzęta nie dostają zawałów serca tylko my ludzie ” Matthias’a Ratha’ a . Wszystkie książki przeczytałam i rozpoczęłam przygodę życia!

             W sierpniu podjęłam decyzję o usunięciu drugiego amalgamatu (w prawej 7), który mi pozostał. We Wrocławiu znajduje się jedna placówka, która usuwa te uzupełnienia bezpieczną metodą SMART, o które wspomina Pani Basia, niemniej jednak na ich stronie odnalazłam bardzo negatywną opinie ich pracy, co mnie skutecznie zniechęciło. Osoba która napisała tę opinie nie odpowiadała na moje e-maile. Odnalazłam inny gabinet, gdzie na moje pytanie czy usuwają amalgamaty otrzymałam odpowiedź pozytywną. Do zabiegu przygotowałam się zgodnie z wytycznymi. Nie otrzymałam żadnych specyfików przed zabiegiem. Wykonano mi USG. Usunięto to uzupełnienie przy użyciu separatora amalgamatu, co było błędem. Podczas tego zabiegu dentysta musiał przerwać działanie ponieważ moje serce bardzo nieregularnie biło. Ta sytuacja została ze mną na długo. Końcem sierpnia z przerażenia umówiłam wizytę u endokrynologa ponieważ symptomy jakie objawiały się w moim ciele mówiły jasno, iż to nadczynność tarczycy. Tętno skakało jak oszalałe, waga leciała w zatrważającym tempie w dół, nie można było niczym zatrzymać perystaltyki jelit. Endokrynolog poinformował mnie, iż dietą nie jestem w stanie w żaden sposób wpłynąć na organizm i że mam brać leki. Oczywiście także nie widział żadnej przyczyny w tomografii komputerowej jak i w wizycie u dentysty czy w amalgamatach. Zero powiązania, wysłał mnie na badania. Określił diagnozę, przepisał leki, które brałam dwa tygodnie ponieważ chciałam jak najszybciej zatrzymać perystaltykę jelit. Działania niepożądane tych leków były straszne. Wyniki wątrobowe wyszły bardzo złe. Na tej samej wizycie zaczął mi opowiadać o naświetlaniach jodem radioaktywnym, wycinaniu tarczycy itp. Stwierdziłam, że nie mam czego tam szukać, to nie jest człowiek do współpracy ponieważ Jego wiedza skończyła się na studiach. Cały czas w takcie problemów z tarczycą zmagałam się z niewydolnością żylną, piłam przez ten czas miksturę z witaminą C i rutą oraz owocem dzikiej róży, brałam kompleks tokotrienoli , prolinę i lizynę, co pomagało mi jakoś normalnie funkcjonować w upalne dni. Po usunięciu amalgamatów zaczęłam pić enzymy bołotowa. Chciałam przygotować organizm do dalszych czynności co do których, decyzje podjęłam sama po wnikliwej analizie wykładów Pani Basi Kazany. Już w lipcu jak założyłam wykonałam dwa oczyszczania jelit weekendowym sposobem z kiszonkami i pestkami dyni.

                  Kolejnym krokiem miało być (zgodnie z moimi przypuszczeniami co do przyczyny nadczynności tarczycy) oczyszczanie organizmu z pasożytów. Znalazłam naturoterapeutkę, Panią Kasię, w pobliskim mieście. Zgłosiłam się do gabinetu. Po wykonaniu Vega testu okazało się, że w moim organizmie bytuje przywra kocia i kilka grzybów, pleśni jak i mam torbielowatość. Badaniem tym wykryła również w moim organizmie rtęć, czego skutkiem było złe usunięcie amalgamatu, co także miało wpływ na hormony w moim ciele jak i na układ krążenia. W trakcie wizyty Pani Kasia ta założyła mi na szyję pętle indukcyjną na 15 minut o częstotliwości, ustawionej na tego pasożyta. Otrzymałam całkowity plan działania: dietę, suplementy, zioła na nadczynność tarczycy. Wtedy zażywałam także niezależnie suplement Jodica. Przystąpiłam do oczyszczania organizmu z pasożyta.

              Codziennie sięgałam po goździki, wrotycz i piołun. Byłam na diecie wykluczającej nabał, cukier i gluten i przetworzone jedzenie. Zażywałam suplementy, codziennie, o określonych porach, piłam także zioła oraz enzymy bołotowa. W ciągu trzech miesięcy symptomy odpuściły. Po wykonaniu ponownego Vega testu okazało się, że mój organizm jest wolny od przywry kociej, torbielowatości oraz obniżył się bardzo poziom grzybów i pleśni. W trakcie oczyszczania z pasożytów, dokładnie po miesiącu, odważyłam się przystąpić do kolejnego kroku jaki miałam w planach czyli oczyszczaniu wątroby, a mianowicie woreczka żółciowego. Obecnie wykonałam to 6 razy. Za każdym razem czułam się jak nowo narodzona. Ostatnim krokiem w planie jaki przyjęłam było oczyszczanie i regulowanie układu hormonalnego jodem tzn. płynem lugola. Początkowo podchodziłam do tego dość sceptycznie. Ponieważ brałam już Jodice, ale Pani Kasia na liczbach pokazała mi, ile mg jodu zawiera kropla obu tych specyfików. Ponadto miałam niezadowalające wyniki badań. Uznałam, że te proporcje są kluczowe. Zdecydowałam się zażywać Płyn Lugola 5% , piłam do niego także inne dodatki. To był i jest nadal proces. Rozpoczęłam go zachowawczo od jednej kropli dziennie. Zwiększałam ją o jedną więcej z upływem tygodnia, obserwując reakcje organizmu. Obecnie piję 6 kropel dziennie. W tym miejscu chciałabym wspomnieć, iż obecność lekarzy medycyny akademickiej w trakcie mojego procesu zdrowienia była kluczowa. Stali się diagnostami, którzy również doprowadzili mnie swoją kompetencją do celu. Tego należy u nich szukać!

                  Natomiast wspaniałe było to, iż trafiłam na dwie znakomite naturoterapeutki, Panią Kasie i Panią Basię, które podchodziły do mojego problemu w taki sam sposób. Po 6 tygodniach oczyszczania jodem wydarzyło się to, czego oczekiwałyśmy, moja tarczyca zaczęła funkcjonować właściwie. W styczniu 2024 r wyniki badań TSH, FT3 i FT4 okazały się być w normie. Poniżej tabela dla osób zainteresowanych:

               Oczywiście przed rozpoczęciem zrobiłam badania na obecność jodu we krwi, selenu i cynku. Myślę, że podeszłam do tego świadomie i metodycznie, nie spowodowało to żadnych skutków ubocznych, które wyłączały mnie z życia na dłużej. Funkcjonowałam normalnie. Pozytywnym skutkiem ubocznym tych działań jest stan mojej prawej nogi ,która coraz lepiej wygląda. Żylaki wstąpiły pod skórę i stały się zdecydowanie jaśniejsze. Zaczynam wierzyć i widzieć, że nawet niewydolność żylna jest wyleczalna w świecie medycyny naturalnej. Poza tym przestało być mi chroniczne zimno i mam znacznie więcej energii. Ewidentnie wyregulowały się hormony kobiece, guzki w piersiach przestały być wyczuwalne.

                     Choroba to informacja jaką niesie nasz organizm, to my musimy rozpoznać co chce nam powiedzieć. To naszym zadaniem jest znaleźć tego przyczynę w organizmie i w umyśle. Najważniejsza jest nasza miłość własna i samoświadomość. Gdy osiągniemy ten stan, żadna choroba nie będzie nas nękać. Szłam zgodnie ze wskazówkami i doszłam do celu. W wieku 35 lat odzyskałam zdrowie i siebie!

               Oprócz skupienia na ciele polecam skupić się na umyśle. Tworzyć rzeczywistość już zdrowej osoby. Można skorzystać z inspiracji jakie składa Pani Basia, ja zaś polecam Louis Hay i jej program. Każdy musi znaleźć osobę, która do niego przemawia, na dany moment życia w jakim się znajduje. Jestem przeogromnie wdzięczna za wiedzę i wskazówki jakie otrzymałam od tych dwóch wspaniałych kobiet tj. Barbary Kazany i Katarzyny Skazy. Dzięki mojej własnej zgodzie i samozaparciu doszłyśmy razem do tego miejsca. Mogłam skorzystać z ich wskazówek, ale wcale nie musiałam. Mogłam tkwić w samo-nie-zadowoleniu i permanentnym stanie leczenia akademickiego. Tu leży cały sekret- Chcesz być zdrowy? Gratuluję i dziękuję również moim przyjaciołom, którzy mnie wspierali w dążeniu do celu!”


                  Na przykładzie tej historii widzimy, że każda choroba ma swoją przyczynę, że to metale ciężkie (w przypadku mojej pacjentki), wszechobecne toksyny, z powietrza, z wody, czy też z przetworzonego, nafaszerowanego chemią jedzenia mają ogromny wpływ na to, co się dzieje w naszym organizmie. To one tworzą stany zapalne w naszym ciele, w tarczycy czy innych narządach i z tego biorą się choroby, nazwane tak czy inaczej. Oby więcej tak zdeterminowanych, mądrych i wytrwałych ludzi jak Pani Iwona. Gratuluję jej z całego serca i życzę zdrowia.

Brak komentarzy

Zostaw komentarz